wtorek, 28 lutego 2012

PROROCTWA PAPIESTWA

Przez kilkanaście minut zakonnicy obserwowali namiestnika Boga siedzącego z głową zwieszoną na piersi i nikt nie miał odwagi przerwać tego głębokiego snu. Po jakimś czasie Pius X ocknął się, a zebrani dostrzegli w jego oczach przerażenie graniczące z paniką. - Bracia - przerwał grobową ciszę papież. - To, co przed chwilą dane mi było zobaczyć we śnie, jest zatrważające. Widziałem Rzym skąpany we krwi księży i biskupów, widziałem któregoś z papieży jak w ucieczce rzuca się do wypełnionego zwłokami Tybru i tonie. Ujrzałem nasze świątynie w gruzach i wiernych, którzy je podpalają. Nie wiem, kim był ów papież, ale z całą pewnością nie był Włochem. Dzień Sądu nadejdzie, gdy w świętym Rzymie rozpadnie się Koloseum... Czterdzieści pięć lat później, na początku 1954 roku, rozeszły się po Rzymie pogłoski o bliskim końcu świata. Pojawiły się nawet pierwsze oznaki paniki. Rząd włoski nieoficjalnymi kanałami starał się wywrzeć nacisk na Watykan, by ten oficjalnie zaprzeczył pogłoskom. Źródłem niepokojów stało się wzniesienie wokół Koloseum sieci rusztowań. Starożytny amfiteatr począł się bowiem rozpadać. Specjaliści wychodzili ze skóry, by udowodnić, że rysy i pęknięcia powstałe w murach budowli są jedynie powierzchowne i nie grożą zawaleniem. Środki przekazu pełne były sprzecznych wieści. A Watykan milczał. Jak zwykle - niczego nie potwierdzał i niczemu nie przeczył. Większość komentatorów uważała, że taka postawa nie jest niczym nadzwyczajnym. Ale ścisłe grono wtajemniczonych wiedziało, że kryje się za tym coś więcej... Wróćmy jednak do dnia, w którym papież Pius X miał swoje widzenie podczas niespodziewanej drzemki. Otworzono wtedy tajne księgi proroctw Jana Bosco i purpuratów zaskoczyła zadziwiająca zgodność między widzeniem Piusa X a istniejącymi w dokumentach zapisami. Poszukiwania innych proroctw dotyczących Watykanu również zakończyły się wielką niespodzianką. Odnaleziono przepowiednie św. Malachiasza, spisane w 1595 roku przez zakonnika benedyktyńskiego Arnoldo de Wion z klasztoru Świętej Justyny w Padwie. Proroctwa te, skonfrontowane przez specjalną komisję watykańską z przepowiedniami Sybilli greckiej (imię Sybilli w czasach przedchrystusowych nadawano wszystkim kobietom jasnowidzom), spisane w dziewięciu księgach, dały zadziwiający obraz losów papiestwa. Na dodatek pokrywały się z przepowiedniami Nostradamusa! Po kilkunastu tygodniach pracy, komisja zdołała z wszelkich odnalezionych zapisków dotyczących losów Kościoła i papieży stworzyć jeden spójny dokument. To co z niego wynikało nie napawało optymizmem. Przede wszystkim los Kościoła wydawał się być przesądzony, a jego panowanie w chrześcijańskim świecie miało trwać jeszcze tylko przez siedemdziesiąt jeden lat - do 2025 roku. Proces powolnego zanikania władzy Watykanu i duchowego przywództwa papieży miał się zacząć od tajemniczej śmierci "księżycowego papieża", którego pontyfikat potrwa zaledwie kilka tygodni, a jego światłość nie rozbłyśnie, hamowana przez zakulisowe cienie. Papież ten zdąży jedynie zaświecić światłem odbitym - jak księżyc. Następnym papieżem będzie "papież słońca", co wędrując nieustannie po ziemi - jak słońce po nieboskłonie - poczyni starania o zjednoczenie dawnych schizmatyków i pojednanie z judaizmem. Jego wysiłki nie przyniosą jednak spodziewanych efektów. Przyjdzie kolej na "gałązkę oliwną" - papieża, który całą swoją działalność poświęci na połączenie wiary chrześcijańskiej z "nową wiarą - nowego wieku". Te starania też nie przyniosą rezultatów. Na koniec przyjdzie papież obcej rasy, który stanie się - wbrew swojej woli - papieżem apokalipsy. Zginie wraz z całym Rzymem, w ogniu oczyszczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu