wtorek, 24 kwietnia 2012

W kosmosie wszyscy się nawracają.

Ludzi niewierzących trudno jest przekonywać do wiary w Boga - to ich światopogląd, do którego mają pełne prawo. Należy to uszanować. Jest jednak coś, co nawet w sposobie myślenia najbardziej zatwardziałych ateistów powoduje nagły zwrot - to możliwość zachwycania się wszechświatem z innej perspektywy, niedostępnej niestety dla większości śmiertelników; możliwość podziwiania jego potęgi i piękna z kosmosu. Wielu racjonalistów, pod wpływem tego, co tam przeżyli, zaczęło wierzyć w byt absolutny, odpowiedzialny za zapoczątkowanie procesów, które doprowadziły do tego, że wszechświat w ogóle powstał.
Generał Mirosław Hermaszewski - tej osobistości nie trzeba nikomu przedstawiać. Pozostaje on jedynym Polakiem, który miał możliwość, by wzrokiem objąć całą Ziemię z góry. Właśnie po tej to niezwykłej podróży (dziś miliarderzy za podobne wojaże gotowi są zapłacić miliony), na skutek nadzwyczajnych przeżyć w przestrzeni kosmicznej, nasz rodak napisał książkę pt.: "Ciężar nieważkości". W książce tej nie tylko podsumował swoją podróż, ale podzielił się też swoimi refleksjami na temat tego, co czuje człowiek znajdujący się w kosmosie. "(...) kiedy jest chwila czasu i masz okazję zerknąć przez okno i widzisz wielki porządek wszechświata... I widzisz na własne oczy, choć niby wiesz to z podręczników, że nasza planeta wisi sobie w przestrzeni... No więc wtedy zadajesz sobie pytanie: no dobra, ale kto ten porządek ustanowił?" - powiedział w wywiadzie, którego udzielił "Nowej Trybunie Opolskiej". Generał Hermaszewski nie był osamotniony w swoich wnioskach, chociaż w czasach, kiedy jego lot się odbywał - w mrocznej epoce komunizmu, gdy zwalczano wszelkie przejawy religijności, swobodne dzielenie się takimi spostrzeżeniami czy prezentacja tego typu poglądów na forum publicznym, nie była możliwa. Samym kosmonautom zdarzało się jednak dzielić między sobą wrażeniami i odczuciami z podróży. "Znam takich, co polecieli w kosmos jako niewierzący, a wrócili z wiarą" Polski kosmonauta, w wielu wywiadach niejednokrotnie opowiadał o wewnętrznej transformacji, jaka dokonuje się w człowieku pod wpływem przeżyć, których doświadcza się gdzieś tam w górze, patrząc na Ziemię z zupełnie innej, nowej perspektywy. To, co wówczas dzieje się we wnętrzu człowieka, zwłaszcza takiego, który stąpając po ziemi ma mnóstwo pytań pozostających bez odpowiedzi; który nękany jest wątpliwościami albo swój światopogląd opiera w całości na nauce bądź związanych z racjonalizmem i sceptycyzmem nurtach, trudne jest do zdefiniowania. "(...) każdy, kto leci w kosmos, jest bardzo dobrze przygotowany pod względem technicznym, naukowym, medycznym, sprawnościowym. Ale na skutek przeżyć, jakich tam doznaje, wraca z kosmosu jako humanista. Głęboki humanista. Ja powiem coś jeszcze. Nie znam nikogo, kto był wierzący i wrócił stamtąd ateistą, ale znam takich, co polecieli w kosmos jako niewierzący, a wrócili z wiarą. Mam tu na myśli głównie kolegów ze Wschodu. Właściwie 95 procent radzieckich kosmonautów nawróciło się" - powiedział Hermaszewski w dalszej części interesującego wywiadu, opublikowanego przed dwoma laty przez serwis nto.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu