piątek, 13 kwietnia 2012

Amerykańska Polonia wierzy, że prezydent został zamordowany

Część amerykańskiej Polonii coraz głośniej wyraża przekonanie, że do katastrofy smoleńskiej doszło w wyniku zamachu. Mówiono o tym otwarcie m.in. podczas uroczystości przed Pomnikiem Katyńskim w Jersey City, w stanie New Jersey. W Chicago już od dawna panuje przekonanie, że prezydent Lech Kaczyński został zamordowany. Bo to był zamach, a nie wypadek Przemówienia i hasła głoszone podczas manifestacji pokazują jednak , że Polonia, a przynajmniej jej część nabiera jednoznacznego przekonania, że oficjalne wyjaśnienia przyczyn tragedii nijak mają się do rzeczywistości. Coraz wyraźniej pierwszeństwo w jej wyjaśnieniu znajduje teoria zamachu, wywodzona między innymi z ustaleń wykładowców amerykańskich uczelni, Wiesława Biniendy i Kazimierza Nowaczyka. Naukowcy ci twierdzą m.in., że bezpośrednio przed katastrofą w prezydenckim Tu-154M doszło do dwóch wstrząsów, a dopiero później maszyna spadła na ziemię. Dr Binienda i dr Nowaczyk nie podają wprawdzie w swoich ustaleniach wyraźnie, że wstrząsy były wynikiem zamachu i zastrzegają, że nie mieli dostępu do pełnych danych dotyczących katastrofy. Obaj uważają, jednak za niemożliwe, żeby katastrofę samolotu mogła wywołać brzoza, o która zawadził prezydencki tupolew. Echa tych ustaleń pojawiły się w przemówieniu wiceprezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej w New Jersey, Andrzeja Burghardta podczas czuwania przed Pomnikiem Katyńskim. - W wyniku najnowszych badań niezależnych naukowców jesteśmy coraz bliżsi stwierdzenia, że nie był to wypadek, lecz efekt świadomego działania sił wrogich Polsce. Na pokładzie miały miejsce dwa wybuchy i dopiero potem samolot spadł na ziemię. Wszyscy zginęli. Był to, po prostu zamach - powiedział Burghardt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu