poniedziałek, 14 maja 2012

Ucieczka z Sejmu helikopterem.

Blokada sejmu, jaką zorganizowali niedawno związkowcy, doprowadziła niektórych parlamentarzystów do szaleństwa. No bo jak to - muszą siedzieć kilka godzin w sejmie, zamiast udać się na zasłużony wypoczynek? Przecież zarządzili, że pracować będą za nich Polacy. Do 67. roku życia Próby wydostania się z gmachu były momentami żenujące. Prośby, błagania i dogadywanie się z blokującymi. To wszystko blaknie przy prowokacji, na jaką dała się złapać przyzwyczajona do luksusów posłanka Platformy - Magdalena Kochan. Po tym, jaki los zgotowała reszcie obywateli, posłanka Kochan uznała, że trzeba odpocząć. Wzięła walizki, udała się przed budynek sejmu, a tam spotkała tych wstrętnych obywateli, którzy zamiast z radością pracować na jej zachcianki protestują. Dobra pani próbowała nawet z nimi negocjować, ale niestety, nie udało się nic wywalczyć. Przyglądający się całej sytuacji dziennikarze "Faktu" postanowili wyciągnąć do pani Kochan pomocną dłoń. Zadzwonili do niej i podając się za pracowników kancelarii spytali, czy może nie chciałaby skorzystać z helikoptera. Kochan z radością przystała na propozycję, a gdy usłyszała o kolejnym wolnym miejscu dokooptowała do siebie posła Hoka. Nikogo nie powinno dziwić, iż posłance tak zależało na pośpiesznym opuszczeniu sejmu. Wszak o 18.30 miała samolot do Szczecina. Także na koszt państwa. Całą sprawę pozostawimy bez komentarza, bo po prostu brak nam na to sił... Naczelny Politykier Kraju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu