sobota, 28 lipca 2012

Sanepid sprawdzi twoje e-maile? W internecie wrze

Projekty o zmianie ustaw o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi oraz o Państwowej Inspekcji Sanitarnej przeszły w Sejmie przy rzadko spotykanej zgodności posłów wszystkich klubów. Tymczasem w internecie wrze. Po Facebooku, na blogach, na forach wielu portali internetowych krąży od kilku dni lista obaw, jakie część internautów ma w związku ze znowelizowanym prawem. Ludzie piszą, że nie tylko zezwala ono przymusowo szczepić nas i nasze dzieci (z użyciem siły włącznie), ale także pozwala inspektorom sanepidu pod pretekstem epidemiologicznym sprawdzać naszą pocztę i rozmowy telefoniczne. Ludzi niepokoi, że ustawa nie przewiduje, że w szczepieniach obowiązkowych nie ma obowiązku stosowania tylko i wyłącznie szczepionek nie zawierających szkodliwych substancji, które mogą powodować poważne powikłania. I że państwo nie bierze na siebie odpowiedzialności za leczenie tychże powikłań. Wg internautów obywatele stają się królikami doświadczalnymi. Wielu widzi w nowej ustawie prezent dla lobby farmaceutycznego, skoro ma rozszerzyć się zakres obowiązkowych szczepień. ---------------------------------------------------------------------------------------- Boli nas fakt, że szczepieniem poddawane są np. noworodki i to w dodatku szczepionkami ze szkodliwymi substancjami, choć mają naturalną odporność. Szczepić powinniśmy grupy szczególnie zagrożone. Obowiązkowe szczepienie jest niewspółmierne do tego, co chcemy osiągnąć poprzez dane szczepienie ochronne - mówi w materiale internetowym Ewa Stefanowska, prawniczka fundacji Lex Nostra, która zwróciła się z apelem do senatorów, do których trafiła teraz ustawa, aby nie uchwalać jej w tym brzmieniu, bo jest także korupcjogenna i narusza konstytucyjne prawa obywateli. Wielu internautów niepokoi bowiem zakres i sposób zbierania danych o Polakach w wypadku zagrożenia epidemiologicznego. Bo wg nowych przepisów w razie podejrzenia o zakażeniu inspektor sanepidu może żądać udostępnienia wszelkich informacji o danym obywatelu, włącznie z sms-ami, czy listami elektronicznymi z jego skrzynki. "Zmiany de facto nie wnoszą nic nowego" Posłowie przyjęli ustawy praktycznie jednogłośnie. Poseł PO Rajmund Miller (lekarz), biorący udział w pracach sejmowej podkomisji nad projektem ustawy twierdzi, że miały one na celu jedynie doprecyzowanie wielu szczegółowych kwestii i de facto nie wnoszą nic nowego. - Takie uprawnienia Sanepid miał już wcześniej - mówi. Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego, kiedy słyszy o obawach internautów powtarza to, co posłowie. - Ustawa, nad którą prace jeszcze trwają, zawiera zmiany konieczne po tym, jak zmieniła się struktura sanepidu. To czysto techniczne sprawy, a zmiany nie zawierają nic, czego nie byłoby w prawie już wcześniej - mówi. - Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie wyobraża sobie, że starsza pani inspektor wyważa drzwi, wchodzi do domu i na siłę szczepi. Sanepid działa w sferze publicznej, nie wchodzimy do domów. Oczywiście są przepisy, które chronią przed tym, że jeśli ktoś przywiezie do Polski np. gorączkę krwotoczną, to nie pójdzie na dyskotekę, tylko zostanie doprowadzony do szpitala, ale one były już wcześniej - tłumaczy. Sprawdzanie maili? "Bzdura" O sprawdzaniu maili i telefonów mówi, że to bzdura. - Przecież istnieje Ustawa o ochronie danych osobowych, która nas też dotyczy. Przechowujemy te dane, które są nam niezbędne, tak jak przy powodzi dwa lata temu wiedzieliśmy dokładnie, w których domach mieszkają osoby chore na czerwonkę, i staraliśmy się je przenosić. Proszę sobie wyobrazić, co by się działo, gdybyśmy nie mieli takich informacji - mówi. Ale Jędrzej Niklas, prawnik z fundacji Panoptykon, która bada powstające przepisy prawne pod kątem zagrożenia praw człowieka, przyznaje, że biuro fundacji zalały e-maile w sprawie zmian przepisów dotyczących sanepidu. - Na pewno dokładnie przyjrzymy się sprawie tej ustawy - zapewnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu